Stoimy w wąskiej ulicy, pragnąc sfotografować nowoczesny gmach znajdujący się po drugiej stronie. Patrzymy z niepokojem w celownik, czy obiektyw ma dostatecznie, duże pole widzenia, by uchwycić całość. Nasze obawy okazują się zbyteczne: obiektyw obejmuje cały budynek aż do poddasza. Ucieszeni tym pomyślnym odkryciem naciskamy migawkę, nie dbając o to, że dla objęcia całości zmuszeni byliśmy dość znacznie przechylić aparat ku górze. ile dobrze Rezultat: zamiast szlachetnych architektonicznie, wyraźnie równoległych linii pionowych, otrzymujemy jakąś parodię fotografowanego gmachu. Wszystkie linie naszego zdjęcia mają tendencję do zbiegania się ku górze, co jest oczywistym fałszem, gdyż w rzeczywistości wcale tak nie jest. Wina polega na tym, że aparat nie był trzymany prosto. Zjawisko takiej nierównoległości powstanie zawsze, ilekroć aparat będzie odchylony od poziomu, a więc zarówno w opisanym przypadku, tj. przy przechyleniu do góry, jak i przy pochyleniu w dół (wówczas linie zbiegać się będą u dołu). Oto żelazna reguła nie mająca wyjątków: Przy zdjęciach obiektowo wyraźnie prostopadłych liniach (każda architektura, wnętrze itd.) nie wolno aparatu odchylać od poziomu ani w górę, ani w dół. Otrzymam na to odpowiedź, że trzymając w opisanym przypadku aparat prosto, nie obejmę całości gmachu. Oczywiście tak. Ale są i na to sposoby. Jeśli nie możemy się cofnąć (ulica jest wąska), to możemy odejść w lewo lub w prawo i zrobić zdjęcie owego gmachu wprawdzie niezupełnie z przodu, tak jednak, aby był dobrze widoczny. Możemy również wejść na odpowiednie piętro domu, położonego naprzeciw naszego gmachu i fotografować stamtąd. Jeżeli mamy aparat z wymienną optyką, możemy wykręcić obiektyw standardowy (kąt widzenia 47°), a wkręcić szerokokąto-wy (73°), który przy normalnym położeniu aparatu pozwoli nam objąć całość aż do poddasza. Oczywiście uzyskamy w negatywie sporo niepotrzebnego chodnika przed gmachem, ale odetniemy go przy powiększaniu. Uwaga: przy obiektywach szerokokątnych nawet drobne odchylenie aparatu od poziomu daje już bardzo wyraźną zbieżność linii. Odwrotnie z obiektywami wąskokątowymi. Kamery płytowe mają do zdjęć architektury specjalne urządzenie: obiektyw na specjalnych szynach można podnosić lub opuszczać, nie zmieniając normalnej pozycji aparatu. Na ma- tówce uzyskujemy przeto coraz inny obraz, unikając jednak zupeł- nie zbieżności linii. Niestety, aparaty małoobrazkowe ani 6×6 tego zbawczego urządzenia nie miewają. Na koniec, przy powiększaniu z gotowego negatywu może- my walące się linie usunąć: maskownicę z papierem ustawiamy ukośnie w stosunku do płyty powiększalnika, równocześnie odpowiednio przechylając prowadnicę z negatywem. Przez to jedna część zdjęcia, oddalona od negatywu, powiększy się bardziej niż część przeciwległa, mniej oddalona od obiektywu. Linie „wyprostują się”. Przy tej metodzie powiększania obiektyw powiększalnika trzeba silnie przysłonić. Nowsze powiększalniki mają przechylną głowicę, co cały zabieg usprawnia.