Wreszcie, bodaj dla „honoru domu”, należy się słów kilka aparatom na płyty szklane, przedstawicielom „starego porządku” fotograficznego. Wygnane z czołowych miejsc w witrynach sklepowych przez maleńkie chromowane cuda, nie są jednak bezużyteczne.
Aparaty płytowe (kliszowe) mają większe rozmiary: 6×9, 9x 12, 10×15, 13 x 18 cm i jako takie stosowane są często przez fotografów zawodowców, a nadto służą jeszcze wielu celom technicznym i naukowym, o których będzie dalej mowa. Ich zaletą (i wadą zarazem) jest to, że robią jednorazowo tylko jedno zdjęcie, skontrolowane na matówce, zamiast której wstawia się następnie płytę światłoczułą. Na matówce otrzymujemy dokładny obraz tego, co za chwilę sfotografujemy. Każdą pojedynczą płytę można indywidualnie wywołać, odwrotnie niż przy taśmie małoobrazkowej, gdzie wywołuje się od razu 36 różnych zdjęć. Wobec posiadania wiernie pokazuj ącej rzeczywistość matówki aparaty te nadaj ą się dobrze do portretów, zdjęć archiwalnych, reprodukcji (podwójny wyciąg miecha). Do takich aparatów często stosuje się tzw. adaptery, które umożliwiają używanie zamiast płyt szklanych – normalnej błony zwojowej. Ale wtedy trzeba rezygnować z indywidualnego wywoływania pojedynczych negatywów.
Aparaty płytowe nie umarły śmiercią naturalną, choć tak się zdawać mogło. Wszechstronność małoobrazkowych aparatów -wszechstronnością, ich precyzja dobrego, szwajcarskiego zegarka -precyzją. Ale rezultatem tego działania jest negatyw miniaturowy o rozmiarach 24 x 36 mm. Dla wielu fotografujących zbyt mały jest to format, np. dla fotoreporterów wielkich pism ilustrowanych, fotografów architektury czy dla zdjęć technicznych i naukowych. Buduje się więc i obecnie aparaty płytowe w formatach 6×9, 9×12, 13×18, ale – w odróżnieniu od tamtych z minionej już epoki – doskonalsze w precyzji wykonania, w cenie prześcigające nawet wysokiej klasy kamery małoobrazkowe i jeszcze bardziej od nich wszechstronne. Do takich kamer należy w Europie aparat Linhof-Technika czy Sinar, w Japonii Wista czy Horseman, a w Ameryce – Graflex.
Oto przedstawiliśmy wiele rodzajów aparatów. Jeśli teraz nasz nowicjusz wysłucha opinii swych dziesięciu znajomych, to nie powinno mu się zakręcić w głowie.
A nadto można – i trzeba – podszepnąć mu jeszcze raz tę prawdę: niema aparatów zdecydowanie złych. Aparat tańszy nie jest gorszy (i odwrotnie), ma tylko węższe nieco możliwości. Nie aparat stanowi o rezultatach, lecz jego właściciel. To nie puste słowa. Można, mając aparat skrzynkowy, zdobywać za swe zdjęcia nagrody na konkursach i można mając aparat Praktica zepsuć na 36 wszystkie 36 zdjęć.
„Narzędzie jest sprawą uboczną, człowiek – sprawą najważniejszą” – powiedział niegdyś nestor polskiej fotografii, Jan Bułhak.